Katarska rodzina królewska ma przekazać czterosilnikowego boeinga 747-8 jako dar dla Donalda Trumpa – informuje ABC News. Jumbo-Jet będzie pełnił funkcję Air Force One, a po kadencji obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych przekształci się w... muzeum.
"Latający pałac", jak przedstawiana jest maszyna, zostanie odebrana podczas najbliższej wizyty Donalda Trumpa w Katarze, która jest planowana w tym tygodniu. Prezydent Stanów Zjednoczonych zwiedzał już czterosilnikowca w lutym, kiedy ten stacjonował na lotnisku West Palm Beach.
Trump opisuje w mediach społecznościowych bliskowschodni prezent jako "przejrzystą transakcję" z Departamentem Obrony, który zmodyfikuje trzynastoletni już samolot o wartości 400 mln dolarów do potrzeb floty głowy najpotężniejszego państwa świata.
Jak wyjaśnia ABC News podarowany Boeing 747-8 zostanie przekazany nie później niż 1 stycznia 2029 roku stosownej fundacji, związanej z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Z kolei jak donosi Wall Street Journal zlecenie modernizacji samolotu otrzymała już firma L3Harris.
Wyjątkowy prezent budzi oczywiście duże wątpliwości w środowisku amerykańskich demokratów. – Air Force One dostarczony przez Katar to nie tylko łapówka, ale również ekskluzywne zagraniczne wpływy z dodatkową przestrzenią na nogi – ironizował w mediach społecznościowych senator Chuck Schumer.
Trump odbił szybko piłeczkę i stwierdził, że demokraci nalegają, aby administracja zapłaciła jak najwyższą kwotę za samolot, zamiast otrzymać go za darmo. Prokuratorka generalna Pam Bondi podkreśliła z kolei, że "podarunek" nie narusza w żaden sposób postanowień konstytucji o zakazie dotyczących zagranicznych prezentów, ponieważ zostanie przekazany Siłom Powietrznym USA, a nie osobie fizycznej.
Aktualnie wykorzystywane dwa boeingi 747-200 jako Air Force One są eksploatowane od 1990 roku.
Umowa podpisana jeszcze w 2018 roku z amerykańskim producentem przewiduje wymianę starszych maszyn, ale pierwsza z nich będzie gotowa najwcześniej w 2027 roku, czyli pod koniec drugiej kadencji Trumpa. Prezydent Stanów Zjednoczonych daje jasno do zrozumienia na każdym kroku, że chce nowego samolotu już w bieżącym roku.